About design – targi w Gdańsku czyli dzieci to przyszłość!
Choć w tym roku odbyła się 3. edycja tych targów, mnie udało się dotrzeć tam po raz pierwszy.
Na początek kilka gorzkich słów – na stronie targów można przeczytać, że będzie można tam obejrzeć „Innowacyjne produkty polskiego designu, nowoczesne rozwiązania aranżacyjne, oryginalne meble, awangardowe oświetlenie, nowatorskie elementy wyposażenia wnętrz” więc nastawiałam się na dużą imprezę z wieloma stoiskami, trudną wręcz do obejrzenia w ciągu jednego dnia (a impreza trwa trzy dni). Wrażenie ogólne było więc kiepskie, kiedy okazało się, że stoisk jest niewiele, całość można spokojnie obejść w godzinę, a o ‚nowoczesnych rozwiązaniach aranżacyjnych’ można zapomnieć. Trudno też mówić o ‚produktach polskiego designu’ bo największe stoiska należały do przedstawicieli firm duńskich, holenderskich i szwedzkich. Gwoździem do trumny, moim zdaniem, mogłby być „wykład” pt ‚Jak mieszkają Polacy’ z udziałem dr Beaty Szymańskiej, z udziałem red. Agnieszki Gruszczyńskiej-Hyc, firmowany (o, zgrozo!) przez magazyn ‚M jak Mieszkanie’. Mógłby być gwoździem do trumny ale na szczęście imprezę uratowała w moich oczach silna grupa świetnych, polskich projektantów tworzących przedmioty dla dzieci i rękodzieło. I na nich chciałabym się skupić w tej relacji bo dziewczyny robią świetne rzeczy! Oprócz nich było jeszcze kilka perełek, ale o tym osobno.
Dzieciosferową stawkę otwierało stoisko Craftoholic – pokazujące wyraźnie, że moda na samodzielne szycie ubranek i akcesoriów wróciła na dobre i ma się świetnie. Masa tkanin, tasiemek, dodatków – a ja nadal ubolewam nad tym, że jednak prawie wszystkie tkaniny to projekty zagraniczne.
Po sąsiedzku stoisko PąPą by Kiuik – prowadzone przez przesympatyczną właścicielkę z biżuterią wycinaną ze skleiki (świetny królik i sowa!) oraz pomponami.
Tuż obok stoisko Yo Yarn – cuda i cudeńka wykonane na szydełku. Fantastyczne przytulanki, o takim właśnie króliku marzyłabym, gdybym była teraz w wieku przedszkolnym. Świetne, misternie wykonane mobile – również szydełkowe.
Nie mogło też zabraknąć Bambaków, które od pewnego czasu cieszą się dużą popularnością.
Stoisko Pana Peppe z filcowymi różnościami – mnie urzekł rozkładany piórnik (genialna alternatywa dla chińskich, plastikowych paskudztw)
Na końcu odnalazłam stoisko Poody z drewnianymi półeczkami, łóżeczkami i domkami dla lalek. Ogromny plus za inspiracje lokalnym pięknem – w tym przypadku kształtem gdańskich kamieniczek. Przesympatyczna właścicielka, chyba nie do końca zdająca sobie sprawę z tego, jak fajne rzeczy robi. Życzę powodzenia zgodnie z hasłem ‚niech ostatni będą pierwszymi’ (‚ostatni’ odnosi się w tym przypadku wyłącznie do usytuowania stoiska).
Nie zabrakło też stoiska mojego faworyta jeśli chodzi o polski design dla dzieci – Kaszubebe. Pisałam o nich niejednokrotnie bo uwielbiam ich produkty – drewniane puzzle i gryzaki, wszystko konsekwentnie dekorowane kaszubskimi wzorami. Świetna nazwa, fenomenalnie dobrane logo!
To chyba tak źle nie było. Świetne wszystkie po kolei które przedstawiłaś, a kaszubskie powaliły mnie na kolana! Jak dobrze że „swoi” ludzie produkują takie piękności:)))
Mi się bardzo podobają, te szydełkowe przytulanki i bombaki, jak byłam mała nie było takich piękności a marzenia były:)